czwartek, 31 października 2013

rozdział piąty {5}

- Nigdy więcej tak nie rób jasne? - nakazała Jess, jej stara przyjaciółka Ellie, z którą zaprzyjaźniła się już podczas swojego pierwszego dnia w poprzedniej szkole.
Słońce już powoli zachodziło, kiedy brunetka stała przy budce telefonicznej, mieszczącej się w głównym holu szkoły Sword&Cross. Jess wciąż czuła zakwasy w rękach, po wczorajszej pracy na cmentarzu, jak i również jej urażona duma, która została poważnie naruszona w chwili ucieczki Harry'ego. Teraz jednak Jessy starała się o tym nie myśleć, a skupić się na przyjemności czerpanej z tak dawno nie słyszanego głosu Ellie, która teraz wrzeszczała na nią do słuchawki
- obiecałyśmy sobie, że będziemy rozmawiać przynajmniej raz na dwa tygodnie! myślałam już, że ktoś cię gdzieś żywcem pogrzebał, albo że wylądowałaś w pokoju bez klamek w jednym z tych kaftanów bezpieczeństwa! 
- dobra Ell, już wyluzuj - zaśmiała się Jessy. Głos spanikowanej przyjaciółki zawsze działał na nią dziwnie kojąco, może dlatego, że były przeciwieństwami, a jak powszechnie wiadomo przeciwieństwa się przyciągają.
- nie będę niczego luzowała! - krzyknęła Ellie - dobra. Lepiej powiedz mi jakie są inne dzieciaki. Czy wszyscy mają kolczyki i przynajmniej jeden tatuaż?! a jak jedzenie? a lekcje? są w porządku?
- hej hej powoli co? - znów  brunetka zaśmiała się do słuchawki. Niestety Jessie nie miała zielonego pojęcia co ma powiedzieć o swojej nowej szkole. Nie było tutaj niczego cudownego. Normalnie Jess od razu powiedziałaby przyjaciółce o Harrym, jednak teraz nie czuła takiej potrzeby. Ellie od razu chciałaby wiedzieć jakim to on jest dżentelmenem i jakim romantykiem jest. A przecież Jess tak właściwie nie miała nic ciekawego do powiedzenia na temat Harry'ego. 
- więc .. jest tutaj taki jeden chłopak ...
- wiedziałam wiedziałam wiedziałam! - zapiszczała Ell -  jak ma na imię?
Harry. Oczywiście, że to Harry. 
- Zayn - Jess odchrząknęła - wiesz.. jeszcze do niczego nie doszło ...
- i co? pewnie powtarza, że jesteś najpiękniejszą dziewczyną na ziemi i takie tam różne, hm? 
- cóż ... 
W tym momencie Jessie usłyszała odgłos kroków na holu. Wyciągnęła swoją szyję, żeby zobaczyć zza murka, kto idzie i jakim prawem przerywa jej jak dotąd najlepiej spędzone chwile w ciągu tych trzech dni. W jej stronę szedł Zayn. Był chyba jedynym uczniem, który po zakończeniu lekcji nie zdejmował mundurka. Z resztą nie było mu to potrzebne. W czerni było mu bardzo do twarzy. Dostrzegając spoglądającą na niego dziewczynę, zdezorientowany wyjął zegarek i spojrzał na jego tarczę.
- przepraszam, myślałem, że zarezerwowałem dla siebie telefon na siódmą, Chyba musiało mi się coś pomylić. Jessie również spojrzała na wiszący na ścianie zegarek. To było niemożliwe. Wymieniła z Ellie jedynie kilka zdań, a już minęło jej piętnaście minut 
- Jess? żyjesz? - krzyknęła zirytowana Ell
- Cicho - skarciła ją Jessie - Zayn! zaczekaj! ja już kończe - oznajmiła i szybką żegnając się z Ellie, rozłączyła się i podała słuchawkę mulatowi.
- najlepsza przyjaciółka? - zapytał z ciekawością chłopak - mam trzy młodsze siostry, więc najlepsze przyjaciółki wyczuwam niemal na kilometr - zaśmiał się i przybliżył do niej niebezpiecznie blisko
- daj mi zgadnąć... chciała wiedzieć wszystko o tych niebezpiecznych i seksownych chłopakach z poprawczaka tak?
- NIE! - niemal wrzasnęła, uświadamiając sobie chwile potem, że Zayn żartował. - to znaczy.. powiedziałam, że nie ma nikogo takiego - mrugnęła w stronę chłopaka. I właśnie wtedy stała sie rzecz, która była ostatnią chcianą przez Jessie w tym momencie. Przybyły cienie. Mało tego! wydawały one jeden z najgorszych jazgotów świata, dźwięk przejeżdżanego noża po porcelanowym talerzu. Jess na ten dźwięk skrzywiła się, modląc się w duch żeby Zayn niczego nie zauważył.Tak jednak nie było. Chłopak przyglądał si jej, a ona z kolei modliła się żeby stało się coś, co odwróci jego uwagę, żeby przyszedł ktoś... ktoś taki jak Harry Styles.
I zrobił to. Uratowana przez chłopaka w dżinsach i kraciastej koszuli. Nie wyglądał jednak na wybawcę - jego ciało ugięte było pod ciężarem książek w torbie, pod jego oczami pojawiły się czarne wory, a na czoło swobodnie opadały brązowe loki. Widząc Jessie i Zayna zmrużył oczy, a Jess zastanawiając się czym tym razem zirytowała Harry'ego, prawie nie zauważyła, że zaraz po wejściu chłopaka na hol, cień ulotnił się w czarną otchłań. Styles mijając ich, wciąż nie zwalniając kroku,  skinął im na powitanie. Jess obróciła sięw kierunku Zayna i zauważyła jak wzrokiem śledzi Harry;ego
- wiesz .. - zaczął głośniej niż to było potrzebne - prawi zapomniałbym ci powiedzieć. Dzisiaj organizuję taką małą imprezę dla przyjaciół i zastanawiałem się czy byś nie chciała wpaść, bardzo mi na tym zależy.
Jess wpatrywała się w tył głowy Stylesa, wiedziała że musi odpowiedzieć Zaynowi. To nie powinno być takie trudne, jednak kiedy Harry odwrócił się i spojrzał na nią oczami pełnymi smutku, miała wątpliwości, co do odpowiedzi. W tym momencie rozdzwonił się telefon
- musze to odebrać - poinformował Zayn - to przyjdziesz?
- tak .. tak przyjde.

                                                     ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- nadal nie moge zrozumieć dlaczego biegniemy - zwróciła się dwadzieścia minut później Jessie do Danielle, którą zgodziła się wziąć na imprezę.
- bo wy, którzy ciągle się spóźniacie, nigdy nie zrozumiecie jak swoimi spóźnieniami rozwalacie innym plany. - odkrzyknęła jej zdyszana Dan, przemierzając nad wyraz podmokły obszar trawnika.
- mam was! - obie dziewczyny podskoczyły i obróciły się w stronę, jak się okazało biegnącej w ich kierunku Arianne.
- możecie mi wytłumaczyć gdzie my idziemy? - krzyknęła poddenerwowana Jess.
- na tak zawnym środowy wieczór, który jest niczym innym jak spotkaniem towarzyskim - odpowiedziała beznamiętnie Arianne.
- to są jakieś tańce albo coś w tym stylu? - zapytała niepewnie dziewczyna.
- haha! dobre Jessie! - zaśmiała się Arianne - "towarzyskie" to tylko nazwa. Zarząd Sword&Cross ma obowiązek organizowania kilku takich spotkań w roku, dlatego raz na cztery miesiące spotykamy się w auli i tam mamy jakieś denne wykłady, albo nudne, stare filmy. Ciekawe co będzie dzisiaj...
- dzisiaj filmy! - krzyknęła Dan
- Boże dziewczyno ty wiesz wszystko - szepnęła Arianne
- no to .. skoro tyle razy widziałyście te filmy to po co się spieszyć?
- nie chcesz usiąść obok pana Cole.. - powiedziała Arianne i popędziła razem z Danielle w stronę aulii.
- to siedzenie z nim nie byłoby takie złe, gdyby nie to, że musisz pomóc mu przeprowadzać ankietę na temat zdrowia psychicznego, a potem zostawać "po godzinach" podsumowując wyniki, przegapiając tym samym after party. - powiedziała z szerokim uśmiechem Arianne prowadząc Jess do drugiego rzędu.
- o tym akurat słyszałam. Jest u Zayna tak? - zapytała pogodnie Jess. Arianne jednak pominęła ten temat i zawalała do siebie Todda.Chłopak ucieszony, że ktoś go dostrzegł dosiadł się do dziewczyn, a chwilę potem pan Cole zabrał swój głos.
- Todd chłopcze bardzo sie cieszę, że tu jesteś. Potrzebuję bowiem małej pomocy w trakcie i po seansie. Chodzi tu o ankietę...
Jess zaczęła się przyglądać, kiedy światła przygasły. Jej spojrzenie od razu padło na Zayna. Kiedy chłopak napotkał jej spojrzenie, brunetka speszona starała się odwrócić swój wzrok, jednak Malik nic sobie z tego nie robiąc pomachał jej. W głowie Jessy od razu pojawiła się myśl, że Harry na jego miejscu pewnie nieźle by się wkurzył. Jak na zawołanie, chwilę potem w sali pojawił się Louis wraz z Harrym i  ze względu na brak miejscu, zmuszeni byli usiąść na podłodze pod ekranem. Wchodząc w światło reflektora, Jess spostrzegła niezauważony wcześniej srebrny wisiorek na szyi Stylesa, któremu jednak nie zdążyła się bardziej przyjrzeć, ponieważ chwilę potem oboje zniknęli jej z zasięgu wzroku. Brunetka czuła na swoim karku nieprzyjemne zimno. Czuła, że dzisiaj wydarzy się coś złego. Tym razem spodziewała się cieni, więc nic sobie nie robiąc z ich towarzystwa, zaczęła jej po prostu liczyć. W ciągu ostatnich kilku dni, cienie bywały u niej nadzwyczaj dużo i brunetka zaczęła się zastanawiać, czy to przez stres związany ze szkołą, czy może chodziło tu o cś innego. Nigdy wcześniej nie było przecież aż tak źle ...
Prześlizgały sie po suficie auli, spływały po bokach ekranu, aż w końcu podążyły w stronę siedzenia Jessie, niczym rozlany atrament, po podłodze. Jess chwyciła ze strachu siedzenia i napięła wszystkie mięśnie czując, że cienie gilgoczą ją w gołe kostki. Nie mogła powstrzymać drżenia. Nagle poczuła ciepły dotyk Arianne na swoim  kolanie
- wszystko w porządku? - spytała cicho dziewczyna. Jessie natomiast pokiwała twierdząco głową i przejechała rękoma po ramionach, tym samym komunikując, że dreszcze spowodowane są zbyt mocno nastawioną klimatyzacją. Jak bardzo chciała, żeby tak właśnie było...
Godzinę później, Arianne zapukała trzy razy do drzwi Zayna, tym samym komunikując mu, że to tylko one. Danielle nic się nie odzywała tylko obgryzała paznokcie i od czasu do czasu, wycierała spocone czoło. Dziewczyna miała na sobie kilka swetrów, więc pot nie był tu niczym dziwnym
- coś się dzieje? - wyszeptała Jess, pochylając się w stronę mulatki. Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami i już chciała coś odpowiedzieć, kiedy drzwi od pokoju Zayna otworzyły się, a w nich stanął chłopak otoczony kłębkami papierosowego dymu.
- kamery zasłonięte? -zapytała bez ogródek Arianne, na o chłopak pokiwał twierdząco głową. Nawet w tym słabym świetle jego wargi błyszczały, a gdy przytulił Jessie, ta czuła się jak małe i bezbronne dziecko. W pokoju było dosyć tłoczno. Louis stał przy konsoli i zawzięcie próbował wybrać kilka najlepszych płyt, jakaś zakochana para tuliła się i całowała przy oknie, a chłopcy ubrani w białe, eleganckie koszuli, tylko stali w grupce i o czymś rozmawiali. Arianne nie próżnowała i od razu ruszyła w stronę biurka koło okna, które teraz pełniło funkcję barka. Chwyciła jedną butelkę szampana i ze śmiechem próbowała ją otworzyć. Z zamyśleń wyrwał ją krzyk zadowolonej Arianne
- Jessie chodź koło mnie, zamierzam wznieść toast!
Jess nie była jednak pewna czy ma zostawić nie czującą się najlepiej Danielle
- no idź! - krzyknęła Dan, wymuszając uśmiech
- co się dzieję? nie chcesz wejść?
- nie o to chodzi ... wiesz.. jestem dobra we włamywaniu się do plików, w hakowaniu ... ale nie w imprezach. Ludzie mają mnie za mądralę, która nie umie się bawić...
- hej! mnie uważają za klopsa, a my uważamy ich za kompletnych świrów ... może jakoś się z nimi dogadamy? - powiedziała z przekonującym uśmiechem Jess.
- no dobra  - zawtórowała jej Danielle i wpakowała się do pokoju przed Jessie.
- Napradę cieszę się, że przyszłaś - powiedział pojawiający się znikąd Zayn, kładąc na jej plecach rękę. - podskakiwałem za każdym razem kiedy ktoś pukał do pokoju, z nadzieją, że to ty. Coś niewątpliwie przyciągało Jessie do Zayna. Schlebiało jej to, że tak popularny i niezaprzeczalnie przystojny chłopak jak on zwraca na nią uwagę, jednak wiedziała, że chcąc odpowiedzieć na jakikolwiek z jego komplementów względem niej, nie zdołałaby znaleźć takich słów, dlatego tylko się zaśmiała,  a on jej zawtórował i jeszcze raz przytulił. Nagle poczuła, że chce go objąć za szyję. Czuła się bardzo oszołomiona kiedy chłopak, mocniej ją uścisnął i uniósł lekko nad ziemię. Kiedy ją postawił, Jessie zaczęła rozglądać się za pozostałymi imprezowiczami i jej wzrok od razu napotkał siedzącego w blasku ultrafioletowej lampy, Harry'ego. Chłopak siedział tam i wpatrywał się tym swoim przenikliwym wzrokiem prosto w Jess. Dziewczyna jednak mimo szczerych chęci nie mogła odczytać zupełnie nic z jego oczu. Wiedziała jednak, że działa on na nią w jakiś niesamowity sposób..
- Za naszą Jessie! - z rozmyśleń przerwał ją toast Arianne. - za Jessie, która wyraźnie na chwilę odpłynęła i ominęła ją moja oszałamiająca mowa, której już nigdy nie usłyszy, a była naprawdę dobra Jess! co nie Lou? - dziewczyna zapytała stojącego koło niej Louisa, który w ramach odpowiedzi uśmiechnął się do niej szeroko.
Zayn podał jej plastikowy kubeczek z szampanem. Zarumieniła się, próbując zbyć to śmiechem, gdy reszta poddanych powtórzyła
- za klopsa!
W tym momencie Perrie podeszła do niej i szepnęła jej ukradkiem do ucha:
-za Jessie, która nigdy się nie dowie.
Cztery dni wcześniej Jess cofnęłaby się do tyłu. Teraz jednak, przewróciła oczami i obróciła się do niej tyłem.
- uwierzysz? myślę, że spędzony tutaj czas będzie dobrą zabawą. - stwierdziła Danielle, która pojawiła się koło brunetki dosłownie znikąd.
- Perrie jest dla wszystkich taka okropna, czy ja jestem jakiegoś rodzaju celem?
Dani przez chwilę się wahała, jednak po chwili poklepała Jessie po ramieniu
- ona zawsze jest taka urocza.
Jess rozejrzała się po pokoju przyglądając się ze szczególnym zainteresowaniem kuli dyskotekowej, konsoli PlayStation czy fontannę fondue 
- skąd oni to wszystko wzięli? - pomyślała na głos Jess
- mówi się, że Louis do Sword&Cross może przemycić dosłownie wszystko - stwierdziła zamyślona Danielle
- okey społeczne wyrzutki! - zakrzyknął Louis na tyle głośno, że zdołał nawet zwrócić uwagę zawzięcie całującej się pary w kącie. - czas na grę pod tytułem " mikrofon dla każdego"! kto chętny?
- Harry Styles - zakrzyknęła głośno Arianne
- nie! - odkrzyknął równie głośno chłopak
- milczący Styles znów rezygnuje... naprawdę nie chciałbyś zaśpiewać swojej wersji Wonderwall zespołu Oasis?
- wydaje mi się, że ty ją zaśpiewasz lepiej Lou - uśmiechnął się cwaniacko Harry.
-  on ma rację! chociaż zawsze moje występy kończyły się ewakuacją tłumu, to ta piosenka całkowicie należy do mnie - zaśmiał się chłopak i rozkazał włączyć piosenkę. Kiedy pierwsze dźwięki gitary zaczęły się wydobywać z głośników, Harry starając się być niespostrzeżonym, powoli wymknął się na korytarz. Jessie widząc to, poczuła że musi iść za nim i chociaż spróbować wykorzystać zapewne jedną z nielicznych szans na porozmawianie ze Stylesem sam na sam.
- zaraz wracam - bezgłośnie powiedziała w stronę Danielle i szybko wyszła z pokoju Zayna. Na korytarzu było pusto i już zrezygnowana chciała wracać na imprezę, kiedy do jej uszu dobiegł znajomy jej głos Harry'ego. Rozmawiał z kimś. To było pewne, jednak Jessie nie była w stanie rozpoznać głosu tej drugiej osoby
- ja... przepraszam - powiedziała jakaś nieznajoma dziewczyna z wyraźnie południowym akcentem.
Czyżby rozmówczynią Harry'ego była sztuczna Jade? wszystko na to wskazywało... - to się więcej nie powtórzy - kontynuowała Jade - przysięgam na...
- to nie ma prawa więcej się powtórzyć - powiedział Harry, głosem, który na gust Jessie przypominał głos zatroskanego i zazdrosnego kochanka zarazem. - miałaś tam być i czuwać, a ciebie nie było.
Gdzie? Jak? Kiedy? Jess w głowie mnóstwo pytań, na które niestety nie znała odpowiedzi. Oczami wyobraźni dziewczyna widziała właśnie jak Harry bierze dłoń Jade i przykładając ją sobie do serca, całuje ją powili, ale bardzo czule zarazem. Czułą zazdrość. Zazdrość, która wzięła się zupełnie znikąd, bo przecież to tylko wymysł jej wyobraźni.
- będziesz musiał  mi zaufać kochanie. Masz tylko mnie - powiedziała Jade swoim słodkim głosikiem i wnioskując ze stukotu jej butów na niskim obcasie, oddaliła się w nieznanym kierunku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz